
Mały epizod z życia wielkiej poetki
Gdybym ja była tym aeroplanem
Mały epizod z życia wielkiej poetki.
Lato 1927 roku. Piękna dusza, wiatrem poezji podszyta, spotyka w Paryżu portugalskiego pilota – José Manuel Sarmento de Beires.
Wybucha miłość.
Polskie serce pod portugalskim skrzydłem
Serce artystki trafia pod nie byle jakie skrzydła.
José jest geniuszem (za)lotnictwa, który jako pierwszy musnął skrzydłem bałwany południowego Atlantyku.
Niestety romans okaże się być nielotem, zduszonym niespodziewanie przez jego żonę.
Dziś świadczy o nim pewien wiersz.
*** (Gdybym ja była tym aeroplanem)
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Gdybym ja była
tym aeroplanem
nie latałabym,
jak tylko za panem!
ani do Tokio,
ni ku Azorkom
Ale wszelaką porą
nad pańską głową
ze skrzydłem złamanym!
Gdybym ja była
tym aeroplanem!
Gdybym ja była
skrzynką z telefonem
dzwoniłabym ja
tylko w jedną stronę
Ani gdzie Jasio,
ni gdzie jest Józio
Lecz jak ktoś,
co się uwziął,
ciągle do pana!
Choć jedno mnie trwoży,
że pan by pewnie
słuchawkę odłożył.
Gdybym ja była
płytą gramofonu,
grałabym, grałabym panu
aż do zgonu!
Ciągle to samo,
zawsze podobnie,
aż by pan spełnił zbrodnię,
i stłukł mnie
za to,
że tak rzewnie zgrzytam!
Gdybym ja była
jak ta
czarna płyta.
Tekst: Kaja Łaszczych
Zdjęcie zrobione na Cabo Espichel – Sesimbra
Dodaj komentarz